środa, 7 maja 2014

Ostatnie dni.

Za mną już 39 tygodni i 4 dni. Do terminu porodu zostały 3 dni, a ja wcale tego nie czuję :) Bardzo bym chciała, żeby synek już pojawił się na świecie i wydaje mi się, że psychicznie i jakoś podświadomie czuję, że to już zaraz się stanie, ale to pewnie tylko moje marzenia, a na spotkanie w dzieciaczkiem trzeba będzie jeszcze poczekać. Terminy według badań usg wahają się od 10 do 15 maja. Ale wiadomo, że te wszystkie daty są tylko orientacyjne. Na razie siedzę i czekam i zastanawiam się czy nie zgłosić się na ochotnika do mycia okien... w całym bloku :D Ale niestety, nie da się przyspieszyć. Wszystko musi pójść naturalnie :) Najważniejsze, że wszystko jest w normie, ciąża książkowa, a jak lekarz zobaczył zapis ktg, które miałam robione w poniedziałek to powiedział, że jest piękne i że chce takich więcej :) Zupełnie nie mam na co narzekać. Przez całą ciążę przeszłam leciutko, bez problemów... No dobra... W niedzielę uciekłam z kościoła, bo było mi słabo i musiałam wrócić do domu i się położyć. I tyle. A teraz się tylko uśmiecham, bo synek właśnie mi się w brzuchu rozpycha :) Już wiem, że to będzie bardzo żywe dziecko i nie da mi się nudzić :)

Mam nadzieję, że to już ostatni post pisany przed porodem. Ale tego nie można być pewnym. Za to pewne jest, że wkleję już ostatnie ciążowe zdjęcie mojego wystającego wanciołka ;)