czwartek, 1 stycznia 2015

Podsumowanie roku 2014 :)

Jak wszystkie blogi, i ja lecę oklepanym standardem, czyli podsumowaniem roku ;)
Wiadomo oczywiście kto króluje w moim podsumowaniu. Nikt inny tylko mój mały Chochlik Michałek. No ale od początku. Od stycznia do maja czas mi się ciągnął :) Przygotowywałam się do porodu i powitania na świecie mojego dzieciątka. Gdzieś w pobliżu lutego szalałam na zakupach ciuszkowych, a w kwietniu ogarnął mnie już całkowity szał kupowania, sprzątania, układania i ogólnie szykowania mieszkania na pojawienie się synka. Ostatnie tygodnie ciąży ciągnęły się potwornie. Brzuszek ze skaczącym w środku maluchem już coraz bardziej dokuczał, nie było się czym zająć, torba szpitalna leżała na podłodze i mnie denerwowała. Zwłaszcza gdy 10-go maja minął termin porodu. Na szczęście Michaś nie kazał na siebie długo czekać i w końcu 14-go maja 2014 o godzinie 23:05 na świecie pojawił się mój malutki synek. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. No a potem się zaczęło... Zanim się obejrzałam moje maleństwo urosło i z noworodka zmieniło się w niemowlaka. Najpierw jeszcze takiego nierozumnego, a w końcu bardzo kontaktowego i wesołego. Gdy skończył pół roku obejrzałam się za siebie i nie mogłam pojąć kiedy i gdzie uciekł ten czas. Dopiero co był maj, a już przyszedł listopad. Natomiast grudzień tego roku był wyjątkowy. Michałek skończył 7 miesięcy i tę miesięcznicę spędzał w naszych rodzinnych stronach, wśród dziadków, babć, cioć i naszych znajomych. To był wyjątkowy miesiąc. W końcu to były nasze pierwsze święta z synkiem. Wyjątkowo zostały zorganizowane w naszym domu. Zjechała się cała rodzina. Każdy coś dobrego przygotował, choinka pięknie świeciła, a przy stole był gwar i radość. Było wspaniale. Michaś dostał oczywiście najwięcej prezentów ;) Mikołaj obdarował go misiem, pianinkiem, kompletem pościeli z kołderką i podusią oraz kopertą ;) Ostatecznie synek w wigilię padł dopiero o 23 :D No, ale w taki dzień mogłam mu na to pozwolić. Pierwszy dzień świąt spędziliśmy u mojej babci, czyli Michałka prababci i mały też był jak zwykle w centrum zainteresowania. Był bardzo grzeczny i ciągle się śmiał. W ogóle mam cudowne dziecko ;) W podróży nie grymasił, do obcych podchodził z dystansem, ale szybko się przyzwyczajał, dużo się uśmiechał i nauczył się siadać! Teraz próbuje, oprócz pełzania, również podnoszenia się na kolanka. Dziś już nawet zrobił pierwszy "krok" na czworaka :) Pięknie potrafi się bawić. Nawet sam potrafi się na dość długo czymś zająć. Tylko mamie nie pozwala za bardzo wyjść z pokoju. Strasznie przy tym protestuje ;)
Tak więc cały mój rok upłynął pod znakiem synka. Nic więcej się dla nas nie liczyło. Wszystko kręciło się i dalej kręci wokół niego. Z takim cudem w domu ten Nowy Rok będzie na pewno wyjątkowy i piękny. Tego sobie i Wam życzę :)