niedziela, 28 września 2014

Powrót :)

Czas nadrobić zaległości w postach :) Dużo się u nas ostatnio działo i stąd ta przerwa. Najpierw spędziliśmy dwa tygodnie w rodzinnych stronach. Tam nasz mały chochlik stał się aniołkiem, bo 7 września odbył się jego chrzest. Michałek był bardzo grzeczny, w ogóle nie zrobiło na nim wrażenia polewanie wodą ;) Ani kwęknął przez cały czas trwania obrzędu, a chrzest w rycie trydenckim jest o wiele dłuższy i, nie będę ukrywać, piękniejszy od tego nowego. Po chrzcie maluch przespał calutką mszę :) a potem troszkę pomarudził w restauracji, ale zaraz był noszony przez wszystkie babcie, ciocie itp. ;) miałam wrażenie, że babcie się w końcu pobiją o niego :D
Potem spędziliśmy jeszcze jeden miły tydzień spotykając się ze znajomymi i „chwaląc się” synkiem ;) Nareszcie poznałam też Filipka –> klik, wspaniałego i mądrego chłopczyka. Czekam aż mój będzie taki duży.

Samą podróż Michałek zniósł dzielnie. Najpierw wyjechaliśmy o 2:30 i maluszek do 6 spał, a potem już trochę marudził, dlatego w drogę powrotną zdecydowaliśmy się wyjechać około 19:30 zaraz po kąpieli. Dzięki temu Michaś przespał prawie całą 10-godzinną podróż z jedną tylko pobudką. A czemu 10-godzinną? Bo trafiliśmy niestety na wypadek na moście, gdzieś niedaleko za Lublinem. Staliśmy ponad godzinę, a potem się okazało, że droga jest zamknięta i nikogo nie przepuszczają. Musieliśmy szukać objazdu i nadkładać drogi. Na szczęście z małym nie mieliśmy problemu.  Problem się zaczął po powrocie. Zajechaliśmy do domu o 6 z nadzieją uśpienia małego chochlika na jeszcze trochę, ale Michaś był tak przejęty, że prawie cały dzień przepłakał i przemarudził. Na szczęście to trwało tylko jeden dzień. Za to po paru dniach zaczął nam się cyrk nocny. Jak kiedyś syn potrafił po kąpieli zasnąć sam w 10 minut, przespać 5 godzin, a później budzić się na karmienie co 3 godziny, tak teraz nie może usnąć sam, budzi się po 2 godzinach, a potem co godzinę, półtorej i marudzi, że zmęczony, a usnąć nie może. Przez dwa dni nawet w dzień nie mógł spać, tylko na spacerze trochę. Myśleliśmy, że może zęby, ale żel na dziąsła nic nie zmienił. Teraz w dzień usypia w wózku, w domu i potem na spacerze. Noce są już lepsze, ale ciągle są problemy z uśnięciem. Mam nadzieję, że to chwilowe.
Co ja jeszcze miałam? Już sama nie pamiętam… Aha! Ogłaszam wszem i wobec, że mój synek przekręca się na brzuszek :) Na razie przez lewy boczek, ale kilka razy udało się też przez prawy. Zwykle po przekręceniu się leży przez jakiś czas, a potem się złości, żeby go przekręcić na plecki, żeby mógł znowu odwrócić się na brzuszek. I tak w kółko. Podobno przez to przekręcanie może mieć problemy ze snem. Jak tak pomyślę… to faktycznie te problemy zaczęły się po pierwszym obrocie. Może to zbieg okoliczności, a może i prawda? W każdym razie młody zamienia się teraz wieczorami w chochlika. Kładę go do łóżeczka do spania, a ten myk i już na brzuszku i patrzy na mnie chochliczym wzrokiem i się cieszy. Do tego trzyma się szczebelek łóżeczka, żeby go tylko broń Boże nie przekręcić na plecki i nie usypiać. Komedia…

No i to by chyba było na tyle. Chochlik ma już 4,5 miesiąca więc powoli myślimy o wprowadzaniu nowych pokarmów i glutenu przede wszystkim. Nie pomyślałabym, że to będzie dla mnie taka frajda to czytanie o tym, szukanie dobrego warzywniaka, oglądanie słoiczków i kupowanie kaszek :) Mój mały synek już niedługo będzie jadł łyżeczką. Z jednej strony to taki duży krok w rozwoju, a z drugiej mały krok do przyszłego rezygnowania z cyca, co przecież kiedyś nastąpi. Ale cóż, tak to już jest. Dzieci rozwijają się bardzo szybko, a my cieszymy się każdym małym i dużym krokiem.