środa, 12 kwietnia 2017

Wielorazówki? Ty tak serio?

Serio serio :) Zaczęliśmy właśnie używać pieluch wielorazowych. Brzmi dziwnie? Też mi się to wydawało nieprawdopodobne. A jednak... Ale po kolei.

O pieluszkach wielorazowych czytałam już w ciąży z Michałkiem. Wtedy jednak ze względu na koszt takiego pieluchowania nie zdecydowałam się kupić nawet jednej wielorazówki. Z chęcią czytałam jednak blogi, w których ten temat się pojawiał jak np. u Violianki. Nigdy jednak nie pojawił się u mnie pomysł zrezygnowania z pieluch jednorazowych. Więc skąd ten pomysł zjawił się teraz gdy Mimisia skończyła dwa miesiące? Nie wiem. Naprawdę :) Przypomniałam sobie o tych pieluchach po długiej przerwie i przede wszystkim bardzo chciałam kupić chociaż dwie wielorazówki na lato. Dobrze wiemy jak wyglądają pupy dzieci kiszące się w jednorazówkach, które nie przepuszczają one powietrza i mają pełno chemii w składzie. Po doświadczeniu z Michałkiem wiedziałam, że w upalne dni będę kombinowała, żeby córeczce było jak najlepiej, najwygodniej i najchłodniej. Nie wiedziałam wtedy, że przepadnę do końca w tej tematyce :) Po pierwsze, oszalałam na punkcie wzorów jakie mogę dziecku nałożyć na pupę. Jest ich naprawdę mnóstwo. Strasznie chciałam móc w lecie wyjść na spacer z dzieckiem ubranym tylko w te kolorowe cuda :) To właściwie było jedyne co mnie ciągnęło w stronę wielorazówek. Od razu się przyznam, że daleko mi do ekoświrki i aspekt góry rozkładających się setek lat jednorazówek jakoś do mnie nie przemawiał. Oczywiście fajnie jest produkować mniej śmieci, ale to mnie w tym wszystkim najmniej interesowało. Dla mnie liczyło się przede wszystkim zdrowie dziecięcej pupy. No i szał kolorów ;) Do męża za to przemówił aspekt ekonomiczny. Oczywiście wydatek jednorazowy jaki trzeba ponieść aby rozpocząć wielopieluchowanie może już na wstępie nas pokonać. Tym bardziej jeśli nie chcemy kupować takich pieluszek z drugiej ręki. Ja nie chciałam. Na szczęście mogłam sobie pozwolić na zainwestowanie w ten interes i mimo, że wydałam sporo na raz, to i tak wyjdzie to ostatecznie taniej od pieluch jednorazowych, nawet wliczając pranie i wszystkie akcesoria. Chyba, że wieloświrstwo nas tak opanuje, że kupimy trzy razy więcej niż nam jest potrzebne. Wtedy argument ekonomiczny się nie sprawdzi ;) A łatwo wpaść w ten wir kupowania...

My tak naprawdę dopiero zaczynamy tą wieloprzygodę, testujemy różne opcje i sprawdzamy co nam najbardziej pasuje. Wciąż jeszcze używamy wielorazówek zamiennie z jednorazówkami, które wkładamy na spacery, wyjazdy i na noc. Powoli jednak będziemy odchodzić od tego aż zostaniemy wielowariatami :D