poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Ależ to się ciągnie... ;)

Dwie kreseczki na teście były niesamowitym wydarzeniem, ale perspektywa 9-ciu miesięcy oczekiwania była trudna do zniesienia. Chociaż właściwie test wykonałam w drugim miesiącu więc czekania zostało osiem... ale i tak myślałam, że będzie mi się to okropnie dłużyć. Z przymrużeniem oka słuchałam opinii koleżanek i rodziny, że "zobaczysz jak Ci zleci"... No dobra, miały baby racje :D Zleciało bardzo szybko, najszybciej przy kompletowaniu wyprawki. Jednak teraz, gdy już wszystko gotowe, porozkładane, uprane i poskładane, a torba do szpitala leży spakowana to się zaczęło najdłuższe czekanie. Zaczęłam właśnie 39 tydzień, więc przynajmniej mam już pewność, że maluszek nie będzie wcześniakiem.  Lekarz po badaniu uznał, że powinno się wszystko w terminie zacząć. Termin mam wprawdzie wyliczony na 10 maja, ale ja sobie upatrzyłam albo 8 maja (dzień objawień św. Michała Archanioła) , albo 13 (objawienia w Fatimie) i tak się z Michałkiem umawiam. Zobaczymy co ona na to ;) Oczywiście te daty są wyjątkowe, ale nie jedyne i kiedy się nie urodzi to będzie wspaniale :) Chociaż coś czuję, że się trochę przenosimy. A to czekanie do terminu, a potem po terminie to najdłuższe czekanie w życiu. Nawet skurcze przepowiadające jakoś się słabo u mnie pojawiają. Mam wrażenie, jakbym w ogóle miała nie urodzić, bo nic nie czuję. Maluchowi jest chyba dobrze w brzuchu, ale ja mam już trochę dość tego rozpychania. Upatrzył sobie codziennie pomiędzy 21 a 22 walkę z miejscem w brzuchu. Naciska nóżkami, pupą i głową gdzie tylko się da, tak, że raz podskakuję a raz się zginam w pół. Dla niego to chyba zabawa, ale ja nie powiem, żebym się świetnie bawiła ;) No, ale przecież synkowi się wszystko wybaczy. Bardzo chciałabym już mieć go przy sobie. Czekam na skurcze jak na... ślub... :) Tak, do tego bym to porównała. Jeden z najszczęśliwszych dni w życiu. Najpierw czekałam na dzień ślubu, a teraz na dzień narodzin synka. I chociaż czasem nachodzą mnie myśli w stylu: "jak ja sobie poradzę?" które mnie troszkę przerażają, to czekam na to maleństwo i czekam i dlatego tak mi się to wszystko ciągnie i nie mogę wytrzymać, żeby do terminu doczekać :) No cóż, teraz już i tak bliżej niż dalej więc nic tylko się cieszyć :)

1 komentarz:

  1. A mi Twoja ciąża strasznie szybko zleciała;D Ale moja jeszcze szybciej;) Lada chwila Michałek będzie już z Wami:) Nie mogę się doczekać jak będziesz pisać o tym, jak Ci idzie opieka nad maleństwem:) Trzymam kciuki za lekki poród i niecierpliwie czekam na wieści!

    OdpowiedzUsuń