wtorek, 14 października 2014

Przybij piątkę!

Dziś nasz mały chochlik kończy pięć miesięcy. Razem z mężem nie dowierzamy jak szybko ten czas minął. Z malutkiego nierozumnego dzieciątka, nasz synek wyrósł na uroczego, mądrego i chętnego do zabawy chłopca. Widać, że rozumie już coraz więcej. Sam się bawi swoimi zabawkami, sam je sobie bierze do łapek, czy może bardziej do buzi, gdzie trafia wszystko ;) No i potrafi przybić piątkę ;) Tak naprawdę, jego ulubioną zabawą jest trzymanie swoich zabawek w lewej rączce i bicie ich po głowie prawą łapką, tak, żeby wydawały różne dźwięki. Z moją dłonią robi to samo, ale wygląda to jakby właśnie przybijał piątkę ;) Przekręca się też na brzuszek przez oba boczki i, co za tym idzie, coraz trudniej go przewinąć i uśpić w łóżeczku. Tak naprawdę, dopiął w końcu swego i usypia nam na rękach, bo w łóżeczku, na brzuszku, na wyprostowanych rączkach usnąć się nie da ;)
To co uwielbiam w moim synku to jego śmiech. Uśmiecha się do mnie codziennie, a w zabawie śmieje się w głos gdy go łaskoczę. Rano gdy się budzi i mnie widzi (nad ranem biorę go do siebie, do łóżka) to uśmiecha się, przekręca na boczek i wyciąga do mnie łapki. Zapominam wtedy, że jest np. 5 rano i jestem niewyspana. Taki widok jest niezapomniany.
Ponieważ synek kończy pięć miesięcy, przepisowo zaczynamy wprowadzać gluten. Dziś Michałek dostał swoją pierwszą porcję czegoś innego niż mleko mamy. Wprawdzie była to niewielka ilość, bo wszystko lądowało na brodzie, albo na śliniaku, ale to zawsze coś. Jutro kolejna próba i mam nadzieję, że Michałek zje już więcej ;) Oczywiście plany były inne... Michaś miał najpierw dostać marchewkę, potem dynię, brokuły... i wszystko nam się posypało przez nawrót kolki :( Znowu musimy brać leki, a co za tym idzie, nie możemy podawać nowych pokarmów dopóki brzuszek się nie uspokoi. Jedynie na gluten mamy pozwolenie, bo z tym nie ma co czekać. Mamy jednak nadzieję, że wszystko wkrótce wróci do normy i będziemy mogli zacząć przygodę z nowym jedzonkiem, bo zapasy mamy niczego sobie ;)


2 komentarze:

  1. Ojej znowu kolki? Biedny Michałek...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety. Ale z dnia na dzień jest już coraz lepiej i może mały w końcu wyrośnie z tego.

    OdpowiedzUsuń