środa, 25 września 2013

O pobieraniu krwi i wesołym personelu ;)

Dziś rano odwiedziłam laboratorium w celu wykonania podstawowych badań w pierwszym trymestrze ciąży. Według zaleceń lekarza mam mieć zrobione takie badania jak:
  • grupa krwi,
  • morfologia,
  • glukoza,
  • mocz,
  • HBsAg (wirusowe zapalenie wątroby typu B),
  • USR (podobne VDRL - kiła),
  • TSH (hormon tyreotropowy - strażnik tarczycy),
  • Toxo-M,
  • Toxo-G (Toksoplazmoza).
Tak naprawdę to niewiele mi to mówi i niewiele na ten temat wiem. Cieszę się tylko, że lekarz sam zlecił badanie na toksoplazmozę. Wiem, że nie wszyscy przywiązują do tego wagę, a to ważne badanie. I tak, wiedząc, że niektóre wyniki mogą pojawić się parę dni później, postanowiłam dzisiaj wybrać się na pobór krwi. To było moje pierwsze doświadczenie, nigdy wcześniej (może w dzieciństwie, tego nie pamiętam) nie pobierano mi krwi. Dla dodania sobie otuchy zabrałam ze sobą męża. Zarejestrowałam się, zostawiłam pojemniczek z moczem i stanęłam, w niedużej, kolejce. Przede mną były ze trzy osoby. Trochę się denerwowałam. W międzyczasie dowiedziałam się od pani z rejestracji, że wyniki (poza grupą krwi) będą już dziś po 17. Ale pójdę po nie jutro. I tak stanęłam przed tymi drzwiami z duszą na ramieniu... Niby widoku krwi się nie boję (tylko widoku igieł wbijanych pod skórę) ale kto wie, czy nie zemdleję. Mąż oczywiście miał miękkie nogi mimo, że to nie jego kuli ;) Siadłam na przerażającym białym fotelu. Pani ze strzykawą nie była zbyt miła. Gdy zobaczyłam jak bierze igłę, odwróciłam wzrok. Postanowiłam rozluźnić atmosferę i pytam:
- Uwierzy pani, że nigdy nikt mi krwi nie pobierał?
- Nie może być! A w dzieciństwie?
- Tego nie pamiętam zupełnie. Tak na "trzeźwo" to nigdy.
(W tym czasie przyszła jakaś inna pani)
- A co?
- A, mówię, że nigdy mi krwi nie pobierali.
- A to wierzę, jak nie ma potrzeby to tak się zdarza. Ale przyjdzie taki czas, że będą pani co miesiąc krew pobierać, jak będzie pani w ciąży.
- No to ja właśnie jestem w ciąży.
- A! No to widzi pani, to witamy. To się teraz zacznie! Gratulujemy! Będziemy się teraz częściej widywać.
(Krew pobrana, ręka zaklejona)
- To już? - pytam
- Już.
- To mąż przy każdym pobieraniu mdleję, a ja nic.
- A bo to faceci to inny kaliber. Oni tak zawsze. Dlatego to my rodzimy!
I tak ze śmiechem wyszłam z gabinetu. Panie okazały się niezwykle miłe, a pobieranie krwi nie takie straszne ;) Po wyjściu, mąż polecił mi jeszcze na chwilę usiąść, żebym nie zemdlała. W tym czasie na moment wyszła jedna z tamtych pań, skierowała się w stronę rejestracji, a jak nas zobaczyła to mówi do mojego męża:
- Pana żona powiedziała, że następnym razem to pan oddaje krew za nią ;)
- Jasne - odpowiedział mąż - tylko nie wiem jak mnie panie będziecie zbierać z podłogi ;)

Tak to było. Wesoło i całkiem szybko. Teraz czekamy na wyniki. Oby wszystkie były w normie.


Edycja: 26.09.2013
Już wiem co jest najgorsze w pobieraniu krwi. Odrywanie plastra z miejsca kucia... ała.
Odebrałam wyniki. Wszystko w normie. Jestem okazem zdrowia ;)

2 komentarze:

  1. oj tak teraz się zacznie;) Morfologia co miesiąc, a ok 20 tygodnia cudowny test glukozy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżyję. A co jest nie tak z tym testem glukozy? Mam się bać?

      Usuń